|
Stowarzyszenie Chorągiew Rycerstwa Ziemi Lubelskiej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z południa
|
Wysłany: Pon 14:34, 15 Sty 2007 Temat postu: Muzyczka, śpiewnik |
|
|
Jako że dawnemi czasy w grupie śpiwnik był, pomyślałem żeby wskrzesić go i tutaj, tak żeby każdy miał do niego dostęp. Będzie to też link o muzyce i zespołach związanych z reenactmentem.
Na dobry początek zapodaje Odpust Zupełny, który mieliśmy okazję posłuchać na Grunwaldzie w zeszłym roku. Poniżej link do tekstów / i nie tylko/ - płyta nazywa się Renesans Sredniowiecza.
[link widoczny dla zalogowanych]
a tutaj muzyka w mp3
[link widoczny dla zalogowanych]
Ps. Zachęcam do zamieszczania tekstów.
W.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z południa
|
Wysłany: Sob 1:07, 27 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Dobre rady Pana Ojca
Jacek Kaczmarski
Słuchaj młody ojca grzecznie
A żyć będziesz pożytecznie.
Stamtąd czekaj szczęśliwości,
Gdzie twych przodków leżą kości.
Nie wyjeżdżaj w obce kraje,
Bo tam szpetne obyczaje. /*2
Nalej ojcu, gardło spłucz,
Ucz się na Polaka - ucz.
Bo tam szpetne obyczaje.
One Niemce i Francuzy
Maja pludry i rajtuzy.
Niechrześcijańską miłość głoszą
na wierzchu jajca noszą.
Pyski w pudrach i w pomadkach,
Wszy w perukach, franca w zadkach. /*2
Nalej ojcu, gardło spłucz,
Ucz się na Polaka - ucz.
Wszy w perukach, franca w zadkach.
Cudzoziemskich ksiąg nie czytaj,
Czego nie wiesz - księdza pytaj.
Ucz się siodła, szabli, dzbana,
A poznają w tobie pana.
Z targowiska nie bierz złota -
To żydowska jest robota. /*2
Nalej ojcu, gardło spłucz,
Ucz się na Polaka - ucz.
To żydowska jest robota.
Twoja sprawa - strzec Ojczyzny,
Czyli własnej ojcowizny.
Nie wiesz, gdzie się czai zdrada -
Uczyń zajazd na sąsiada.
Jak już musisz być w stolicy
Patrz co robią politycy.
Na elekcjach dawaj kreskę
Nie za słowa, a za kieskę. /*2
Nalej ojcu, gardło spłucz,
Ucz się na Polaka - ucz.
Nie za słowa, a za kieskę.
Bierz od wszystkich z animuszem,
Dawaj na mszę za swą duszę.
Bóg cnotliwie czyta chęci
I zachowa je w pamięci.
Żeń się młodo, dzieci rób
By miał kto o twój dbać grób.
Tu przez wieki twoje dziady
Dały nauk tych przykłady.
Tu przez wieki twoje wnuki
Nie przepomną tej nauki.
Nalej ojcu, gardło spłucz,
Ucz się na Polaka - ucz.
Nie przepomną tej nauki.
Taką stoi Polska racją
Na pohybel innym nacjom!
Dumka (Ojcze atamanie...)
Bohdan Zaleski
Hej, hej ojcze atamanie
Ukraina śpi w najlepsze.
I wiatr usnął na kurhanie
I stanęła woda w Dnieprze.
Koń już ledwo nogi wlecze
A człek żyje i nie żyje.
Czas nie płynie ale ciecze.
Gdzieś w limanie czajka gnije.
Wychowskiego szablą krzywą
Mała bawi się dziecina.
Ty Kozacze, śpisz, a żywo
Płacze matka Ukraina.
Skowroneczek strzepną piórka,
Gdzieś nad stepem orzeł kracze,
Rwie się pardwa i przepiórka,
A ty jeno śpisz, Kozacze.
Hej, hej ojcze atamanie,
Niech przed tobą się użalę.
Jeśli dłużej tak zostanie,
To chatynkę moją spalę.
Spisy w drobne trzaski złamię,
Szablę rzucę na dno morza.
Sam się skryję w lisiej jamie
Gdzieś na stepach Zaporoża.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z południa
|
Wysłany: Pon 18:06, 29 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Coś dla WRN:]
Zamieszczam w tłumaczeniu pieśń husycką:]
Orlík - My proti nám (Orlik – My przeciw samym sobie)
(album: Miloš Frýba for president /1990/)
Buďte krví zbrocení, (Bądźcie krwią zbroczeni)
tak dojdete spasení, (Więc umrzecie zbawieni)
bůh vás v nebi ocení, (Bóg wynagrodzi was w niebie)
za křížové tažení. (za potyczki pod krzyżem)
Pod křížem se bijte dál (Pod krzyżem bijcie się wciąż)
kacíř nám všem spánek vzal, (Wszystkich nasz jest taki los)
vždyť vám papež požehnal, (Przecież Papież was pobłogosławił)
a sám král vás povolal. (A sam król was powołał)
Ref.:
*Dýchá Rýn, z hranice dým, (Oddycha Ren, ze stosu dym)
mistr Jan umírá, (mistrz Jan umiera)
se svým poselstvím (ze swoim poselstwem).
Dýchá Rýn, z hranice dým, (Oddycha Ren, ze stosu dym)
mistr Jan umírá, (mistrz Jan umiera)
se svým poselstvím (ze swoim poselstwem).
"Budem bránit naší zem, (Będziemy bronić naszej ziemi)
proti kříži kalichem, (przeciwko krzyżowi pucharem)
bok po boku svorně jdem, (bok w bok idziemy zgodnie)
proti světu, proti všem"! (przeciw światu, przeciwko wszystkim)
"Píseň na rtech v ruce zbraň, (Z pieśnią na wargach, w ręce broń)
zemi svou si hrdě braň, (ziemie swoją dzielnie broń)
musíš spaltit krví daň, (musisz spłacić podatek krwią)
Lide český rychle vstaň"! (Czeskii ludzie, szybko wstań)
* Ref.:
Nezmohl je celý svět, (niezmógł ich cały świat)
sami se však zmohli hned (jednak pokonali się zami),
proti Čechu šel zas Čech, (przeciwko Czechowi wystąpił czech)
zrada chytla druhý dech. (zdrada chwyciła drugi oddech)
Ref.:
Dýchá Rýn, z hranice dým, (Oddycha Ren, ze stosu dym)
mistr Jan dokonal, (mistrz Jan umarł)
se svým poselstvím. (ze swoim poselstwem)
Dýchá Rýn, z hranice dým, (Oddycha Ren, ze stosu dym)
mistr Jan dokonal, (mistrz Jan umarł)
se svým poselstvím. (ze swoim poselstwem)
I druga pieśń:
melodia do piesni: [link widoczny dla zalogowanych] - mi cosik nie dziala
Kdož jste boží bojovníci
Kdož jste boží bojovníci a zákona jeho,
prosteš od boha pomóci a doufejtež v něho.
Že konečně vždycky s ním zvítězíte!
Kristus vám za škody stojí, stokrát víc slibuje.
Pak-li kdo proň život složí, věčný míti bude.
Blaze každému, kdož na pravdě sejde.
Ten pán velít se nebáti záhubcí tělesných,
velít i život složiti pro lásku svých bližních.
Protož střelci, kopiníci, řádu rytířského,
sudličníci a cepníci lidu rozličného,
pomnětež všichni na pána štědrého.
Dávno Čechvé říkali a přísloví měli,
že podle dobrého pána dobrá jízda bývá.
Nepřátel se nelekejte, na množství nehleďte.
Pána svého v srdci mějte, proň a s ním bojujte
a před nepřáteli neutíkejte.
A s tím vesele křikněte, řkúc: "Na ně! Hr na ně!"
Zbraň svou rukama chutnejte! Bůh náš pán, křikněte!
Heslo všichni pamatujte, kteréž vám vydáno.
Svých hejtmanů pozorujte, retuj druh druhého.
Hlediž a drž se každý šiku svého.
Vy pakosti a drabanti, na duše pomněte,
pro lakomství a loupeže životu netraťte
a na kořistech se nezastavujte.
tu macie tłumaczenie
- Kim jesteście boży bojownicy
Kdož jste boží bojovníci a zákona jeho,
- Kim jesteście bojownicy boga i prawa jego
prosteš od boha pomóci a doufejtež v něho.
- Boskiej proście pomocy i uwierzcie niego.
Že konečně vždycky s ním zvítězíte!
- Z Nim zawsze w końcu zwyciężycie!
Kristus vám za škody stojí, stokrát víc slibuje.
- Chrystus umarł za Wasze winy, obiecuje stokroć więcej.
Pak-li kdo proň život složí, věčný míti bude.
- Ten kto umrze z Jego imieniem, żyć będzie wiecznie.
Blaze každému, kdož na pravdě sejde.
- Pobłogosławi każdego kto umrze za prawdę.
Ten pán velít se nebáti záhubcí tělesných, -
On, nasz dowódca nigdy nie bał się śmierci,
velít i život složiti pro lásku svých bližních.
- Władze i życie złożył z miłości do bliźnich.
Protož střelci, kopiníci, řádu rytířského,
- Cnotliwi strzelcy, kopijnicy rycerskiego kodeksu,
sudličníci a cepníci lidu rozličného,
- Halabardnicy i cepnicy rozwścieczonego ludu,
pomnětež všichni na pána štědrého.
- Wspomnijcie czasem sczodrość pana.
Dávno Čechvé říkali a přísloví měli,
- Dawniej lud czeski mówił i miał przysłowie.
že podle dobrého pána dobrá jízda bývá.
- Że pod dobrym władcą służy dobra jazda.
Nepřátel se nelekejte, na množství nehleďte.
- Nie bójcie się nieprzyjaciół i nie bądzcie chciwi.
Pána svého v srdci mějte, proň a s ním bojujte
- Miejcie Boga w sercu, walczcie za Niego i dla Niego.
a před nepřáteli neutíkejte.
- I nie uciekajcie przed nieprzyjaciółmi.
A s tím vesele křikněte, řkúc: "Na ně! Hr na ně!"
- Wtedy też wesoło krzykniecie: "Na nich! Na nich!"
Zbraň svou rukama chutnejte! Bůh náš pán, křikněte!
- Chwycicie broń rękami! Krzykniecie "Bóg nasz Pan!"
Heslo všichni pamatujte, kteréž vám vydáno.
- Pamiętajcie wszyscy, to wydane wam hasło.
Svých hejtmanů pozorujte, retuj druh druhého.
- Naśladujcie swych hetmanów, pomagajcie kompanom
Hlediž a drž se každý šiku svého.
- Trzymajcie się i stójcie w swoim szyku
Vy pakosti a drabanti, na duše pomněte,
- Wy głupcy czy piechurzy, uważajcie na swe dusze.
pro lakomství a loupeže životu netraťte
- Przez łakomstwa i łupieże nie zatracćie życia
a na kořistech se nezastavujte.
- I nie poprzestawajcie na grabieżach.
...
Kim jesteście bojownicy boga i prawa jego
Boskiej proście pomocy i uwierzcie niego.
Z Nim zawsze w końcu zwyciężycie!
Chrystus umarł za Wasze winy, obiecuje stokroć więcej.
Ten kto umrze z Jego imieniem, żyć będzie wiecznie.
Pobłogosławi każdego kto umrze za prawdę.
On, nasz dowódca nigdy nie bał się śmierci,
Władze i życie złożył z miłości do bliźnich.
Cnotliwi strzelcy, kopijnicy rycerskiego kodeksu,
Halabardnicy i cepnicy rozwścieczonego ludu,
Wspomnijcie czasem sczodrość pana.
Dawniej lud czeski mówił i miał przysłowie.
Że pod dobrym władcą służy dobra jazda.
Nie bójcie się nieprzyjaciół i nie bądzcie chciwi.
Miejcie Boga w sercu, walczcie za Niego i dla Niego.
I nie uciekajcie przed nieprzyjaciółmi.
Wtedy też wesoło krzykniecie: "Na nich! Na nich!"
Chwycicie broń rękami! Krzykniecie "Bóg nasz Pan!"
Pamiętajcie wszyscy, to wydane wam hasło.
Naśladujcie swych hetmanów, pomagajcie kompanom
Trzymajcie się i stójcie w swoim szyku.
Wy głupcy czy piechurzy, uważajcie na swe dusze,
Przez łakomstwa i łupieże nie zatracćie życia
I nie poprzestawajcie na grabieżach.
Autor nieznany, ok. 1420 r.
W.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agnieszka
Gość
|
Wysłany: Śro 19:19, 14 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Jak zjade do domu przegram i wysle Tomkowi albo Szponkiemu ukrainskie piesni - trafilam w Kraku na niezla kapele, w sam raz na rymcerskie imprezy albo popijawy ;D
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z południa
|
Wysłany: Pon 14:29, 19 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Reverdie
Anonim, pocz./ XIII w.
Volez vous que je vous chant
un son d'amors avenant?
Vilain nel fist mie,
ainz le fist un chevalier
souz l'onbre d'un olivier
entre les braz s'amie.
Chcecie, bym zaśpiewał wam
O miłości? żaden cham
- Rycerz! - w słodkich tonach
Taki oto złożył śpiew
W cieniu oliwkowych drzew,
W miłej swej ramionach.
Z gronostajów miała płaszcz
I jedwabną suknię, zaś,
Koszulinę lnianą;
Bucik z traw, z majowych zbóż;
Choleweczkę z płatków róż,
Ciasno sznurowaną.
Z liści ją opinał pas,
Co zieleniał w dżdżysty czas,
Sprzączka z kosztowności;
Sakwę, co z miłości, spiął
Pasek z kwiatów; także on
Darem był miłości.
Rumak pod nią zacny był,
Srebrnym podkowaniem lśnił
I złocistym siodłem;
A za siodłem głogów pąk
Zasadziła, aby ją
Ocieniały godnie.
Wędrującą pośród łąk
Oto napotkali ją
Raz rycerze świetni.
- Skądżeś, Pani, wiedzieć daj!
- Francja słodka, to mój kraj,
A mój ród szlachetny.
Słowik rodzicielem mym,
Śpiewający słodki rym
Na wysokich drzewach;
A syrena matką mą;
Ona ponad tonią złą
Na urwiskach śpiewa.
- Pani, zacnej jesteś krwi;
Ród Twój godzien wielkiej czci,
Świetne parantele;
O to, by pozwolił Bóg,
Abym Cię poślubić mógł,
Prosić się ośmielę.
W.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z południa
|
Wysłany: Czw 11:18, 12 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Znalazłem coś ciekawego - Polskie zabytki wierszowane do końca XV w.:
[link widoczny dla zalogowanych]
Sporo materiału, może ułożymy do jakiejś muzykę?
W.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z południa
|
Wysłany: Pią 7:16, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
A tutaj piosenka, którą możemy się wspólnie nauczyć na XVII turnieje o charakterze eksploracyjno-awanturniczym.*
Piracka piosenka
1. Na statku bunt, nad nami mew zawieja, | e G a h
Od wczoraj, za dublonów złotych garść, | e G a h
Dwóch niegodziwców ciężko zwisa z rei. | C G a h
Za mało - wieszać czterech to w sam raz. | a h e
|
Ref.: Na na na-na-na-na, na na-na-na-na. | C G a h a h e
Wiatr, wiatr, wiatr łapcie w żagle, | e G a h
Choć sztorm i wróg na statek nasz czyha. | e G a h
Szczęście to mit - stworzyliśmy go sami, | | C G a h
Czarna bandera nad nami. |bis | a h e
2. Brać Kapitana! - wskazał ktoś paluchem,
To koniec bratku! - krzyknął któryś doń,
Kapitan zaś dwa worki z całym łupem
Na oczach bandy cisnął w morską toń.
3. Wtem fali cios zdruzgotał statek strasznie,
Pamięta dobrze, kto przeżył ten dzień.
Za burtę rzućcie, co wam krwią zapachnie
I wierzcie, że to nie najwyższa z cen.
ref... x2
* turniej o charakterze eksploracyjno-awanturniczym - turniej polegający na konsumpcji trunków wyskokowych, robieniu trzody, zamętu tudzież wytrząsań ku uciesze uczestników, biciu się niekoniecznie w sposób fair i nie tylko na broń białą. W skład turnieju wchodzi eksploracja okolicznych wiosek w poszukiwaniu łupów i trunków maści wszelakiej.
a oto druga obowiązkowa piosenka :}
Bitwa
http://www.youtube.com/watch?v=HoETAuoymCQ
Okręt nasz wpłynął w mgłę i fregaty dwie
Popłynęły naszym kursem by nie zgubić się.
Potem szkwał wypchnął nas poza mleczny pas
I nikt wtedy nie przypuszczał, że fregaty śmierć nam niosą.
e D C a
e D G H
e D C a
e D G H
Ciepła krew poleje się strugami,
Wygra ten, kto utrzyma ship.
W huku dział ktoś przykryje się falami,
Jak da Bóg, ocalimy bryg.
G D e h
C D e
G D e h
C D e
Nagły huk w uszach grał i już atak trwał,
To fregaty uzbrojone rzędem w setkę dział.
Czarny dym spowił nas, przyszedł śmierci czas,
Krzyk i lament mych kamratów, przerywany ogniem katów.
Pocisk nasz trafił w maszt, usłyszałem trzask,
To sterburtę rozwaliła jedna z naszych salw.
"Żagiel staw" krzyknął ktoś, znów piratów złość,
Bo od rufy nam powiało, a fregatom w mordę wiało.
Z fregat dwóch tylko ta pierwsza w pogoń szła,
Wnet abordaż rozpoczęli, gdy dopadli nas.
Szyper ich dziury dwie zrobił w swoim dnie,
Nie pomogło to psubratom, reszta z rei zwisa za to.
Po dziś dzień tamtą mgłę i fregaty dwie,
Kiedy noc zamyka oczy, widzę w moim śnie.
Tamci, co śpią na dnie, uśmiechają się,
Że ich straszną śmierć pomścili bracia, którzy zwyciężyli.
W.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wojciech dnia Nie 10:44, 15 Lip 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pepson
Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: inąd
|
Wysłany: Sob 17:59, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
A gdzie słowa piosenki Odrowąża? Bo bym chcial sie nauczyc jeje na pamiec!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kali
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 750
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:01, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
tego sie nie spisuje tylko przekazuje z ust do ust..pospiewamy w busie na oblegorek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z południa
|
Wysłany: Nie 10:46, 15 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Jako że nie bardzo pamiętamy już całość opowieści zamieszczę ją poniżej:
Fredro Aleksander
Baśń o trzech braciach i królewnie
Mrok wieczorny, - babcia siwa
przy kominku głową kiwa.
Nos jak haczyk, - okulary,
Coś tam mruczy babsztyl stary.
Snuje bajdy niestworzone,
O królewnie Pizdolonie,
O trzech braciach jak niewielu,
O matuli ich z burdelu,
Opowiada stare dzieje...
A na dworze wicher wieje.
Siądźcie społem panny, smyki,
Młodojebce, stare pryki
I nadstawcie dobrze uszy!
Choć na polu śnieżek prószy.
W domu ciepło i wygodnie...
Zostaw pan w spokoju spodnie!
Bo zawołam zaraz Mamy!...
Sza! Uwaga! Zaczynamy!
Za morzami, za rzekami,
Za lasami, za górami,
Żył przed bardzo wielu laty,
Król potężny i bogaty,
Dobrotliwy, szczodrobliwy,
Ale bardzo nieszczęśliwy,
Ciągle smutny i zmartwiony
Z winy córki Pizdolony,
Co choć bardzo piękna, miła,
Niepomiernie się kurwiła.
A dawała bez wyboru
I rycerzom, panom dworu,
I kucharzom, i kuchcikom,
Giermkom, ciurom, pisarczykom,
Na leżąco, na stojaka,
W dupę, w cycki i na raka.
Czy na dworze, czy w salonie,
Czy w klozecie, czy na tronie,
W każdej chwili, w każdym czasie
Wciąż myślała o kutasie.
Próżno mówił jej król stary,
Że we wszystkim trzeba miary,
Nie wypada bowiem pannie
Dawać dupy bezustannie.
Na nic się to wszystko zdało,
Wciąż jej chuja było mało
I na całym króla dworze
Nikt chędożyć już nie może.
Wszyscy byli rozjebani.
Nawet księżą kapelani.
Raz ją tak swędziała dupa.
Że zgwałciła aż biskupa,
A gdy ten ją zdupczył marnie
- Poszła dawać pod latarnię.
Aż do tego doszło wreszcie,
że z burdelów wszystkich w mieście
Od kurewskiej całej nacji
Przyszły kurwy w delegacji.
Ta najbardziej rozjebana,
Padłszy przed nim na kolana,
Z trudem tłumiąc rzewne łkanie
Rzekła: "Królu nasz i Panie!
Ty panując od lat wielu
Ojcem byłeś dla burdelu.
Burdelowy cech upada
Kurwom grozi dziś zagłada!
Upadają obyczaje!
Twoja córka dupy daje!
Na ulicy bez pieniędzy,
Przez co wpycha nas do nędzy.
Nikt nas dziś już nie pierdoli,
Bo darmochę każdy woli!
A więc najjaśniejszy panie,
Sprawiedliwość niech się stanie!"
Król na łzy kurewskie czuły,
Kazał dać ze swej szkatuły
Każdej kurwie po dukacie...
Po czym zamknął się w komnacie
W nocy zaś przywołał swego
Astrologa nadwornego,
By ten patrząc w gwiezdne szlaki
Znalazł wreszcie sposób jaki,
By królewnę można było
Dobrowolnie, czy też siłą
Wrócić znów do cnoty granic,
A gdy to się nie zda na nic,
Niech przynajmniej w swojej sferze
Obłapników sobie bierze...
Więc astrolog wziąwszy lupę,
Zajrzał raz królewnie w dupę,
Dwakroć cyrklem pizdę zmierzył,
Po czym zamknął się w swej wieży.
Tak był w pracy pogrążony,
Taki przy tym roztargniony,
że szukając prawdy na niebie
W roztargnieniu srał pod siebie.
Kręcił, wiercił teleskopem,
Wreszcie wrócił z horoskopem
I rzekł: "Smutną wieść, niestety
objawiły mi planety,
Że królewny nic nie wstrzyma.
Na jej szał lekarstwa ni ma!
Chyba, że się znajdzie jaki,
Tęgi jebak nad jebaki,
Który ją tak zerżnie pięknie,
Że królewnie picza pęknie!
Żywym ogniem się zapali,
Na kawałki się rozwali.
Wtedy będzie pizdolona
Z czaru swego wyzwolona!
I znów stanie się prawiczką
Z malusieńską, ciasną piczką."
Król, choć płakał ze zmartwienia,
Zamknął córkę do więzienia,
By się więcej nie puszczała.
Tam codziennie dostawała,
Prócz świetnego utrzymania,
Tysiąc świec do brandzlowania,
Wazeliny beczkę całą...
Lecz jej tego było mało.
Ciągle płacze, ciągle krzyczy:
To za mało dla mej piczy!</p>
Wszystkim było ogłoszone
Że kto zbawi Pizdolonę
Ten dostanie ją za żonę
I podzieli się królestwem
by raz skończyć z tym kurestwem...
Więc zjeżdżają się jebacze,
Czarodzieje, zaklinacze,
I rycerze, królewicze,
By królewnie zerżnąć piczę!
Każdy swoich sił próbuje,
Lecz choć tęgie mieli chuje
Na nic się to wszystko zdało,
Bo królewnie wciąż za mało.
Król gdy widział co się dzieje
Stracił całkiem już nadzieję,
Płakał, martwił się dzień cały
Aż mu jaja posiwiały
Bo już siwy był na głowie.
...A tymczasem heroldowie
Wieści dziwne rozgłaszali
Coraz dalej, dalej, dalej...
Aż dotarły hen daleko,
Gdzie za siódmą górą, rzeką,
Stała sobie mała chatka,
W niej mieszkała stara matka
Wraz z synami swymi trzema,
Którym równych w świecie nie ma.
Każdy dzielny, tęgi, zwinny,
ale każdy z nich był inny
I w tym nie ma nic dziwnego:
Każdy z ojca był innego,
Bo w młodości swojej czasie
Matka strasznie puszczała się.
Była stróżką przy burdelu
I kochanków miała wielu.
Syn najstarszy miał chuj długi
I gruby na kształt maczugi,
A po bokach jego były
jak postronki - grube żyły,
Jakieś sęki, jakieś guzy -
Jaja miał jak dwa arbuzy!
A że ciągle mu bez mała
ta ogromna pyta stała,
Chujogromem go nazwano.
Pizdoliza nosił miano
Syn następny, bo lizanie
Stawiał wyżej nad jebanie,
I nie było mistrza w świecie,
Co by sprostał mu w minecie.
Cieszą matkę takie dzieci,
Lecz niestety - smuci trzeci,
Który rodu był zakałą,
Bo miał kuśkę całkiem małą,
A cieniutką na kształt glizdy
I nie palił się do pizdy.
Dobrze, gdy z matczynej woli
Raz na miesiąc popierdoli.
A że mało tak obłapia,
Bracia mieli go za gapia.
No i matka nawet czasem
Nazywała go Głuptasem.
Tak im słodko życie idzie,
Ani w zbytku, ani w biedzie.
Starsze bowiem dwa chłopaki
Zarabiali w sposób taki,
że pobożne, starsze panie
Brały ich na utrzymanie.
A i matka, chociaż stara,
Też dawała za talara.
Tylko trzeci syn - wyskrobek
Wypinał się na zarobek.
Że nie udał się niewiastom,
Dawał dupy pederastom
I ku wielkiej matki złości
Nie brał nic od swoich gości...
Tak im się więc dobrze żyło,
I wygodnie, dobrze, miło.
Aż dotarła i w ich strony
Wieść o losie Pizdolony.
Na zarobek więc łakoma
woła matka Chujogroma
I tak rzecze: "Ty, mój synu
Idź! Dokonaj tego czynu!
Gdy spierdolisz Pizdolonę
To dostaniesz ją za żonę.
Pół królestwa twoim będzie!
Tak królewskie brzmi orędzie."
Syn usłuchał rady matki.
Zaraz włożył czyste gatki.
Wymył chuja - i bez zwłoki
Raźno ruszył w świat szeroki...
A gdy przybył do stolicy,
Zaraz poszedł do ciemnicy
Gdzie się świecą, rozkraczona,
brandzlowała Pizdolona.
Pyta dębem mu stanęła,
Więc się ostro wziął do dzieła
I za pierwszym sztosem leci
Błyskawicznie drugi, trzeci,
Czwarty, piąty - aż nareszcie
Wyrżnął sztosów tysiąc dwieście
I utracił siłę całą -
Lecz królewnie wciąż za mało!
Tak był potem osłabiony,
Że zleźć nie mógł z Pizdolony,
Aż musiały dworskie ciury
Ściągnąć go za dupę z dziury,
I zanieśli omdlałego,
Do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy,
Że to mało dla jej piczy!
Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko kutas staje,
Baśń się baje, czas ucieka,
Chujogroma matka czeka,
W końcu martwić się zaczyna -
Że nie widać skurwysyna...
Aż ją doszły straszne wieści...
Powstrzymując łzy boleści,
Pizdoliza do się wzywa
I w te słowa się odzywa:
- "Bratu, rzecz to nie do wiary,
Nie powiodły się zamiary.
Kutas zmarniał mu, niestety -
Idź więc ty, spróbuj minety!"
I Pizdoliz wnet bez zwłoki,
Ruszył prędko w świat szeroki.
W końcu zaszedł do stolicy.
Tam się udał do ciemnicy,
Gdzie się świecą, rozkraczona,
Brandzlowała Pizdolona.
Zaraz ją za piczę łapie
I minetę tęgo chlapie
Język jego na kształt węża
To się spręża, to rozpręża,
To się wije jak sprężyna,
W pizdę wwiercać się zaczyna,
To po wierzchu, to od środka.
Kręci na kształt kołowrotka,
To się zwija znów jak fryga,
że gdy patrzeć - w oczach miga.
Doba tak za dobą mija,
On jęzorem wciąż wywija.
Lecz z nim także to się stało
Że utracił siłę całą.
Więc i jego dworskie ciury
ściągnęły za dupę z dziury,
I wyniosły omdlałego,
Do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy,
Że to mało dla jej piczy!
Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko kutas staje,
Baśń się baje, czas ucieka,
Pizdoliza matka czeka,
I już martwić się zaczyna -
Bo nie widać skurwysyna...
W końcu widząc, że nie wraca
Myśli: "Na nic moja praca...
Biedna dola jest matczyna.
Oto już drugiego syna
Losy wzięły mi zdradziecko!
Jedno mi zostało dziecko,
I do tego całkiem głupie".
...Głuptas miał to wszystko w dupie.
Raz spokojnie po jedzeniu
Chciał pochrapać sobie w cieniu.
Coś mu jednak spać nie daje,
Coś go ciągle gryzie w jaje.
Więc się prędko zrywa z trawy,
W portki patrzy się ciekawy
A tu się po jajach szwenda
Niby chrabąszcz - wielka menda!
Głuptas już rozpinał gacie,
By ją zgubić w sublimacie,
Gdy wtem menda nieszczęśliwa
Ludzkim głosem się odzywa:
"Nie zabijaj chłopcze luby!
Czemu pragniesz mojej zguby?
Menda też stworzenie boże,
Że inaczej żyć nie może
I że czasem w jajo utnie -
Nie gubże jej tak okrutnie!"
Głuptas to serca bierze,
Myśli sobie: "Biedne zwierzę,
Że mnie utniesz, cóż to złego?
Przecież nie zjesz mnie całego...
A pocierpieć czasem mogę
Idź więc dalej w swoją drogę!"
A tu nagle menda znika
I zmienia się w czarownika,
Czarownika - czarodzieja,
I do swego dobrodzieja,
Co się w strachu z miejsca zrywa,
W takie słowa się odzywa:
- "Że litości miałeś względy
Dla bezbronnej, słabej mendy
I żeś jej darował życie -
Wynagrodzę cię sowicie.
Dam ja ci wskazówki pewne
jak spierdolić masz królewnę.
Sił twych mało tu potrzeba
Dam kondona - samojeba,
Który ma tę dziwną siłę,
Że gdy włożysz na swą żyłę
I rozkażesz - on za ciebie
sztos za sztosem ciągle jebie
Czarodziejską mocą cudną!
Ale zdobyć go jest trudno...
Dupa strzeże go zaklęta,
Na przechodniów wciąż wypięta,
Z której mocą złego ducha
Ustawicznie ogień bucha.
I czy z bliska, czy z daleka,
Żarem swoim wszystko spieka.
I w tym mocnym, wielkim żarze
Dupa się całować każe,
Lecz gdy powiesz do niej słowa:
- "Niech się ogień w dupie schowa!
Sama się pocałuj właśnie!"
- Wtedy ogień w dupie zgaśnie.
I powoli, z dobrej woli,
Kondon zabrać ci pozwoli.
Za twą dobroć ja ci mogę
Do tej dupy wskazać drogę.
Weź ten kłębek z sobą razem,
On ci będzie drogowskazem!
Rzuć na ziemię i idź wszędzie,
Gdzie się kłębek toczyć będzie.
Lecz pamiętaj zawsze święcie
Czarodziejskie to zaklęcie!"
Tu czarownik, niby mara,
Zniknł i rozwiał się jak para.
Głuptas wstaje ucieszony,
Bierze kłębek, rozbawiony,
I nie mówiąc nic nikomu
Po kryjomu znika z domu.
Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko kutas staje.
Głuptas idzie, nie ustaje,
Coraz nowe mija kraje.
Gdy stu granic minął słupy
Zaszedł wreszcie aż do dupy,
Z której ogień wieczny tryska.
A podszedłszy do niej z bliska,
Rozżarzonej nad pojęcie,
Czarodziejskie swe zaklęcie
Głuptas z całej siły wrzaśnie:
"Sama się pocałuj właśnie!..."
Wtedy dupa zawstydzona,
Puściła go do kondona.
Więc z kondonem, ucieszony,
Pędzi wnet do Pizdolony.
A gdy przybył do stolicy,
Zaraz poszedł do ciemnicy,
Gdzie się świecą, rozkraczona,
Brandzlowała Pizdolona.
Wkłada kondon na kutasa
I... O dziwo! U głuptasa
Chuj, co zawsze był jak z ciasta,
Na olbrzyma się rozrasta!
Na sto chujów się rozdziela
Każdy gruby, jak ta bela,
Każdy twardy, jak ze stali,
Każdy długi na sto cali!
Wszystkie chuje z całej siły
Na królewnę się rzuciły,
Każdy się jej w piczę wwierca,
Każdy końcem sięga serca,
Każdy jej się w piczy grzebie,
Każdy jebie, jebie, jebie...
Głuptas leży bez wysiłku,
Czasem klepnie ją po tyłku
Czasem w cycki pocałuje,
A samojeb piczę pruje.
Aż królewna Pizdolona
Rozjebana, spierdolona,
Ze zmęczenia ledwo żywa,
Krzyczy: - Cipa się rozrywa!
Takie przy tym tarcie było,
Aż się w piczy zapaliło.
By ugasić pożar ciała,
Straż zamkowa przyjechała
Z toporami, z bosakami,
Sikawkami i kubłami,
Słowem - z całym inwentarzem
Używanym przy pożarze.
I po długiej, ciężkiej pracy
Ugasili ją strażacy.
Tak została Pizdolona
Z czaru swego wybawiona,
I znów stała się prawiczką
Z malusieńką, ciasną piczką.
Głuptas dostał zaś w podziękę
Pół królestwa i jej rękę.
Król był taki ucieszony,
Ze zbawienia Pizdolony,
Że pomimo swej starości
Kapucyna rżnął z radości,
Tak się znowu poczuł młody
Potem zaś wyprawił gody
Głuptasowi z Pizdoloną -
Mnie na gody zaproszono.
Więc jak mówię, też tam byłem.
Jadłem, piłem, pierdoliłem,
Bawiłem się z nimi społem,
Aż zasnąłem gdzieś pod stołem...
Tu bajka dobiega końca
Już za oknem patrzeć słońca
Przy kominku babcia siwa
Coś mamrocze, głową kiwa
Dając dziatwie pouczenia
O rozkoszach chędożenia.
Których i Wam czytelnicy
Autor tej powiastki życzy
W.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z południa
|
Wysłany: Wto 9:47, 25 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Poniżej link do piosenki tatarów z Kielc, przechwyconej przez Leliwę, która katowała nas nią na Dębnie
[link widoczny dla zalogowanych]
W.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anita
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:26, 27 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Magda B. z Tarnowa przekazała mi płytkę z muzyką dla Eli. Przyniosę ją w piątek na spotkanie. Proponuję ją najpierw przegrać, bo baaaardzo się męczy i warczy przy odczycie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z południa
|
Wysłany: Czw 13:22, 25 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Jutro w Centrum Kultury - Muzyka Dawna - koncert
[link widoczny dla zalogowanych]
W.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kali
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 750
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:51, 25 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
NO swietna godzina
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech
Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z południa
|
Wysłany: Wto 19:54, 29 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Odkurzam tematy muzyczne w naszym forum. Dziś chciałbym wam zaproponować muzyczkę osadzoną w klimatach północno szkockich a jakże - long live the Scotland!!!.
Radio Albannach
[link widoczny dla zalogowanych]
Sporo fajnych klimatów z bębnami, bodhranami, dudami. Klasa - dają czadu ludziska. Muza do bitki i wypitki.
Warto - wystarczy dostęp do netu i winamp.
frrreeeeeeeeeeeeeeeedooooommm!!!!!!!
W jak Wallece:]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wojciech dnia Wto 19:54, 29 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|